Koniec wieku XIX. Paryż. Cyganeria artystyczna - pisarze, poeci i malarze. Wszechogarniająca rozpusta. Henri de Toulouse-Lautrec, artysta, który nie boi się pokazać na swoich obrazach źródła uciech wielu mężczyzn w ówczesnym czasie. Mamy tu niesamowity talent, sławę, ale i samotność. Próbę znalezienia szczęścia, miłości i zapomnienia o własnym bólu, która kończy się fiaskiem. Taki sposób autora na przedstawienie życia malarza, jego wzlotów i upadków, początków kariery, jak i jej tragicznego końca jest naprawdę dobry i przemawia do mnie, a co za tym idzie, mam ochotę zagłębić się bardziej w twórczość głównego bohatera, jak i wspomnianych innych postaci w książce (choćby fenomenalnego Vincenta van Gogha). I mimo tego, iż wiemy jakie będzie zakończenie, czytając ostatnie zdanie, wzruszenie bierze nad nami górę. Całość to nie tylko suche fakty, ale wspaniale opisana historia, po którą naprawdę warto sięgnąć.