Książkę miałam wypożyczoną z biblioteki. Ktoś na ostatniej stronie pod tekstem machnął ołóweczkiem: "ARCYDZIEŁO". No ja się z tym zgodzić nie mogę, ale z własnej winy - zepsułam sobie całą frajdę oglądając wcześniej film. Na początku faktycznie się wciągnęłam, zwłaszcza, że zaskoczyła mnie narracja, ale potem jakoś zaczęłam się nudzić. Wszystkie akcje, które miały mi podnosić ciśnienie, były nijakie, bo wiedziałam jak się skończą. Czyli przestroga znana jak świat - najpierw książka potem film! Bo pewnie, gdybym nie znała fabuły i nie miała przed oczami Jacka Nicholsona(choć to akurat było mi na rękę, bo gościa uwielbiam!) książka byłaby kapitalna.