Chodzę rozczochrana. Jestem na diecie czekoladowo-piwnej.
Rzuciłam palenie i kościół też.
Do pierwszego czasem wracam, do drugiego - nie.
'Sońka' to truskawki i śmietana.
Gorący sierpień, wojna i czarny mundur.
Życie i teatralne przedstawienie.
To miłość. Gwałtowna, zakazana, niepewna.
Potrzebowałam takiego bodźca. Pokiereszowało mnie, zamąciło w głowie, odebrało na chwilę poczucie rzeczywistości. Przewróciło na drugą stronę i wywlekło na wierzch zapomniane, schowane gdzieś uczucia.
'Sońka' Karpowiczowi się naprawdę udała.